wtorek, 12 lipca 2016

Jest taki DOM cz. II

Zapraszam do poznania drugiej części historii o Domu (tutaj znajdziesz cz. I).

Dom miał już 15 lat. Aż się prosił o modernizację.


- Dziewczynki powinny mieć własny pokój – powiedziała pewnego dnia Ala.
- I ogrzewanie można by zmienić – dorzucił Jan.
- Powinniśmy też pomyśleć o łazience...

Łatwo było powiedzieć, dużo trudniej wykonać.

W Domu zwyczajnie nie było miejsca na nowe pomieszczenia. Jan jednak lubił tego rodzaju wyzwania:
- Wykopiemy piwnicę, przestawimy ściany. Damy radę!

Dziś rzeczywiście nie takie przebudowy się robi, ale 35 lat temu nie było młotów udarowych, specjalistycznych koparek, podpór, a nawet dostępnej od ręki cegły. Byli za to życzliwi sąsiedzi i sąsiedzka pomoc. W ruch poszły łopaty, traktory i przyczepy. Z ziemi wyłaniała się piwnica. Niewielka, ale dająca możliwość podłączenia pieca i założenie w całym Domu centralnego ogrzewania.

Aż któregoś dnia Ala, pracująca w pobliskiej szkole, usłyszała:
- Biegnij do domu!

Kobieta pomyślała o najgorszym. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

„Budowlaną katastrofę” zafundowała rodzinie jedna ze świeżo budowanych ścian, która zwyczajnie nie doschła i pod wpływem obciążenia zaczęła się przewracać. Zrobił się wielki bałagan, ale „ekipa budowlana” ze wszystkim uporała się na czas.

Potem było tylko lepiej. Zmniejszona została nieco kuchnia, by znalazło się miejsce na łazienkę. Dobudowany został ganek i w Domu było cieplej. Jeden z pokoi zaczął pełnić funkcję typowo gościnnego, a kuchnia stała się zwyczajną kuchnią.

Życie toczyło się dalej. Kolejne 15 lat.


W połowie lat '90 doszło do kolejnej zmiany właścicieli Domu. Jan i Ala usunęli się nieco w cień. W dorosłe życie wkraczała Lenka – starsza córka Jana. To ona i jej mąż mieli teraz decydować o Domu. I zadecydowali:

- Ta dachówka ma ponad 30 lat, koniecznie trzeba ją zmienić.
- To może warto pomyśleć o użytkowym poddaszu.
- A okna... Zobacz, jak wiatr porusza firanką.
- W takim razie musimy pomyśleć o termoizolacji całego Domu.

Takich i im podobnych rozmów było wiele.

I tak Dom znowu zaczął się zmieniać. Zyskał nowy dach i nową elewację.
I jak zawsze był otwarty dla życzliwych ludzi.

A potem przyjął pod swój dach maleńką Milkę i Bartka.

W gości przejeżdżała rodzinka z miasta – ciocia Marysia z córką Asią a potem również z wnusią – Oleńką, ciocia Niusia, dziadkowie. Nigdy nie było nudno! I cały czas towarzyszyła wszystkim babcia Anna. Bardzo trudno było pogodzić się z jej odejściem. To ona była dobrym duchem Domu. I jest nadal!


A Dom mimo swych 50 lat żyje. Jest funkcjonalny i nowoczesny. Ale ma w sobie „to coś”. Ma historię, która jest przekazywana kolejnemu pokoleniu mieszkającemu w Domu. Ma atmosferę, którą mają tylko stare Domy. I dlatego nigdy nie opuszczę Mojego Domu.

A Ty znasz historię swojego domu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz