wtorek, 31 maja 2016

Swego nie znacie

Za nami jeden z piękniejszych miesięcy w roku - maj. 
Tegoroczny rozpieszczał nas temperaturami i barwami. Wygląda na to, że lato się zaczęło.

Ale... do wakacji jeszcze troszeczkę :)
By naładować akumulatory na ostatnia prostą tego roku szkolnego, wybrałam się z Rodzinką do arboretum...

- Cóż to takiego?
- Wspaniałe miejsce, szczególnie dla osób kochających przyrodę... las, park, ogród, miejsce odpoczynku...


Arboretum w Rogowie powstało w latach '20 ubiegłego wieku. Najstarsze drzewa, jakie odkryliśmy, zostały posadzone w 1923 roku.

Urzekły nas wspaniałe kolekcje klonów, magnolii, kalin, jarzębów... czarne kwiaty, liście większe niż dłoń... 



... i oczywiście azalie i różaneczniki, ich wielkość, ilość, zapach... prawdziwy raj na ziemi.



Spacerując alejkami, pomyślałam, że to wspaniałe miejsce nie tylko na rodzinny wypad za miasto, ale też pobyt z uczniami... jakież piękne opisy mogłyby powstać, jakie niezwykłe historie można by napisać, obserwując przyrodę, jak cudowne stworzyć prace plastyczne i oczywiście, ile się dowiedzieć o zupełnie nam nieznanych, często niepozornie wyglądających odmianach roślin... a potem jeszcze mała gra edukacyjna :)

I już wiem, że odwiedzę Rogów za kilka miesięcy, kiedy wszystkie klony "ubiorą" jesienne suknie.


Książka i piosenka

Majowych lektur ciąg dalszy...

Tym razem bardziej dokumentalnie, więcej z prawdziwego życia.

Na początek Krystyna Janda i jej Różowe tabletki na uspokojenie.

To zbiór felietonów, które powstawały w przeciągu kilku lat.
To pełne humoru, refleksji i zaskakującego spojrzenia na świat spostrzeżenia kobiety wrażliwej i pragmatycznej jednocześnie.

Janda pisze o sprawach ważnych, choć często bardzo zwyczajnych, dotykających niemal każdą z nas:

Nie chcę być sama. Nie lubię być sama. Robię wszystko, by nie być sama...

Dziś w nocy leżałam bezsennie w łóżku, robiłam resume mojego życia, przeanalizowałam je porządnie i postanowiłam nie tracić już czasu i więcej się śmiać, a raczej jeszcze więcej niż dotychczas...

tekstów takich  jest wiele...
Lektura przyjemna, łatwa i mądra. Polecam.

I jeszcze piosenka, której słowa nawiązują do tytułu książki -

Dziewczyna z naprzeciwka 

Ta dziewczyna z naprzeciwka modli się co noc,
nie wierzy w nic, w żadną magiczną moc,
nie wierzy w nic, w żadną magiczną moc ,
czerwone w oknach ma firanki jedna na cały blok.

Ta dziewczyna z naprzeciwka je tabletki na sen,
nie może spać, ogląda życie jak sen,
nie może spać, ogląda życie jak sen,
ostatnio często ją tu widzę kiedy wychodzi z psem.

Ref. Pół miasta myśli o niej,
kiedy zasypia i gdy budzi się co dzień.
Pół miasta myśli o niej,
kiedy zasypia i budzi się co dzień.

Druga książka pisana przez życie to Nie płacz, kochanie Cathy Glass.


Ci, którzy znają autorkę, wiedzą, że jej książki nie są łatwe (zob.tutaj), poruszają bowiem ludzkie serca, ukazując historię dzieci, które zostały skrzywdzone przez ludzi im najbliższych. 

Tym razem pod opiekę Cathy trafia noworodek.
Harrison jest uroczym maleństwem, nie można go nie kochać, a jednak... zostaje porzucony przez matkę.
Cathy jako rodzic zastępczy stara się, by pierwsze miesiące chłopca upływały w jak najlepszych warunkach. Długo nie wie, jaka tajemnica kryje się za jego narodzinami.

Ponieważ Cathy jest bardzo oddana swej pracy, na kilkanaście dni pod swój dach przyjmuje również Ellie - dziewczynkę, którą mocno dotknęła przemoc domowa. Opowieści dziecka o tym, jak było traktowane przez najbliższych, trudno czytać.

Historie Harrisona i Ellie dają jednak nadzieję, że są na świecie ludzie dobrzy, odpowiedzialni, dla których dzieci są najważniejsze.
Polecam.

I piosenka... oczywiście - 

Nie płacz Ewka

Nie płacz Ewka, bo tu miejsca brak 
Na twe babskie łzy
Po ulicy miłość hula wiatr
Wśród rozbitych szyb
Patrz poeci śliczni prawdy sens
Roztrwonili w grach
W półlitrówkach pustych S.O.S
Wysyłają w świat

Ref.: Żegnam was, już wiem
Nie załatwię wszystkich pilnych spraw
Idę sam, właśnie tam
Gdzie czekają mnie
Tam przyjaciół kilku mam, od lat
Dla nich zawsze śpiewam, dla nich gram
Jeszcze raz żegnam was
Nie spotkamy się


piątek, 27 maja 2016

Majowe wyzwania


W ostatnim czasie nieco rzadziej piszę o swoich prywatnych lekturach. Czy to znaczy, że nie czytam? Nic bardziej mylnego...
Tak jednak się składało, że na mojej nocnej szafce pojawiały się książki, które mnie nie porywały. 
I choć bardzo starałam się znaleźć coś wiosennego, coś w zielonej okładce... żadna lektura (jest jeden wyjątek) nie spełniła moich oczekiwań (a przecież piszę tylko o tych, które polecam).

Zupełnie inaczej jest z majowymi wyzwaniami, nie dość, że na różowo (Gra w kolory), to jeszcze muzyczne tytuły (Pod hasłem).

Połączyłam oba zadania. 
Czytam.
Przeglądam Internet.
Szukam piosenek, które z jakiś powodów są dla mnie ważne, a do tego pasują do lektur.
Wspaniała zabawa :)

Na początek dwie książki Katarzyny Michalak.

Dla ciebie wszystko to ostatnia część trylogii, którą zapoczątkował Wiśniowy dworek.
Raz jeszcze spotykamy bohaterów poprzednich części. Ich losy splatają się, pojawiają się nowe postacie.

Ania Kraska jest młodą kobietą. Właśnie skończyła medycynę. Ma szansę wyjechać do USA na staż, wydaje się, że kocha i jest kochana.

Niespodziewanie w Jabłoniowym Wzgórzu pojawia się Daniel van Welt... i wszystko się zmienia.

A kiedy Ania pozna historię małego Piotrusia, jej życie  nabierze zupełnie innego sensu.

Dzieje się naprawdę wiele...

Wartka akcja, wiele emocji, wydarzenia, które zaskakują i angażują czytelnika - warto je poznać.



Psalm dla Ciebie

Choć nie masz oczu bardziej błękitnych niż tamta miała,
Tamta, co kiedyś dla żartu niebo w strzępy porwała,
Choć nie masz oczu chmurnych jak burza pod koniec lata
Ty - każdym latem i każdą burzą mojego świata...





Sekretnik, czyli przepis na szczęście to książka - poradnik.
To taki zbiór zasad, którymi warto się w życiu kierować, by w którymś momencie móc powiedzieć: Jestem szczęśliwa.

Główna bohaterka  - Katarzyna M. podpowiada czytelnikom, w jaki sposób radzić sobie z przeciwnościami losu, jak stać się panią swego życia, jak realizować marzenia.

A wszystko podane jest lekko, z humorem, bez zbędnego przemądrzania się. Bo przecież życie autorki wcale zawsze nie było usłane różami.




Windą do nieba

Już mi niosą suknię z welonem
Już Cyganie czekają z muzyką
Koń do taktu zamiata ogonem
Mendellsohnem stukają kopyta

Jeszcze ryżem sypną na szczęście
Gości tłum coś fałszywie odśpiewa
Złoty krążek mi wcisną na rękę
powiozą mnie windą do nieba...



Zupełnie inną lekturą są Wilki w modnych ciuszkach C. Karasyov i J. Kargman.

Julia jest zwyczajną dziewczyną. Pracuje w sklepie jubilerskim. Przyprowadziła się do Wielkiego Miasta z prowincji. Jest szczera, ufna. Jednocześnie ma w sobie to coś, co zwraca i przyciąga uwagę. Właśnie ta cecha sprawia, że Julią zainteresuje się Lell - dziedziczka firmy projektującej ekskluzywną biżuterię.
Młoda, niedoświadczona dziewczyna przekracza próg świata, jakiego dotąd nie znała. Jest nim zafascynowana. Lell wydaje się być nie tylko wspaniałą szefową ale też przyjaciółką.
Julia coraz częściej bywa na salonach i coraz lepiej radzi sobie w nowych sytuacjach. 
Aż w końcu jej urokowi ulega... mąż Lell. A wtedy... 

Julia wiele dowie się o sobie i ludziach, o życiu w wielkim świecie, przekona się, na kogo tak naprawdę może liczyć, zrozumie, czym jest prawdziwa miłość.


Tango Warszawo...

Warszawo, pozwól się kochać
nie na przekór, nie na złość -
jak panna w modnych pończochach,
jak jakiś zwykły gość.










tyle na dziś... cdn...

poniedziałek, 23 maja 2016

Przyjdź, poznaj, zostań...



Za nami ważny dzień - wczoraj otworzyliśmy dla wszystkich mieszkańców miasta i okolic drzwi naszego gimnazjum. Do tej pory szkołę znały przede wszystkim osoby z nią związane. Tym razem postanowiliśmy, by mogli zajrzeć do niej również ci, którzy nie mają częstych kontaktów z Rodziną Salezjańską. Okazało się, że zainteresowanie było bardzo duże. Wiele osób przekraczało progi gimnazjum właśnie dlatego, by zobaczyć, co dzieje się w "dolnym kościele". Byli dziadkowie, byli rodzice i oczywiście nastolatkowie.


Wspaniale spisała się młodzież naszego gimnazjum. Jak na gospodarzy przystało - przygotowała ulotki i plakaty, zapraszała do poznania placówki, zapoznawała z ofertą szkoły, prezentowała poszczególne pracownie, opowiadała o sposobach prowadzenia zajęć, zachęcała do wspólnej zabawy, zadbała o poczęstunek.


Wszyscy staraliśmy się pokazać, jak naprawdę funkcjonuje szkoła, a tym samym obalać mity, jakie o niej krążą.

Goście, którzy opuszczali szkolne mury, byli bardzo mile zaskoczeni tym, co zobaczyli.

Podobała się przede wszystkim atmosfera, jaką stworzyliśmy oraz zaangażowanie nauczycieli i uczniów. 

Kilku piotrkowian zwróciło uwagę na fakt, iż w piękne, majowe, niedzielne przedpołudnie tak wiele osób jest w szkole.

A to wszystko... po prostu cieszy. 

A na koniec - trochę nietypowo... przepis na pyszny chleb domowego wypieku :)

Dlaczego?
Podczas uroczystego zakończenia projektu gimnazjalnego chleb ze smalcem i kiszonym ogórkiem został podany na uczcie u księcia Mieszka. Wszystkim bardzo smakował.

Postanowiliśmy, że nie może zabraknąć tak tradycyjnego poczęstunku również podczas Dnia Otwartego. Mamy Adriana i Filipa zgodziły się raz jeszcze nas wesprzeć.
To był przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Niemal każda gospodyni pytała o przepis. Obiecałam, że będzie... i obietnicy dotrzymuję.
Duża porcja:

składniki:
1 kg mąki pszennej,
1 szklanka mąki żytniej,
1 szklanka otrąb pszennych,
1 szklanka siemienia lnianego,
1 szklanka ziaren słonecznika, 
1 szklanka ziaren dyni,
po 2 płaskie łyżki soli i cukru,
5 szklanek wody,
zaczyn,
wykonanie:
składniki wymieszać w dużym naczyniu,
wyłożyć ciasto do foremek, pamiętając, że podwoi swą objętość,
odstawić foremki na około 10-12 godzin,
piec w temperaturze 180 stopni C około 1 godziny.

 chleb

P.S.
Znacie Animoto?
To narzędzie, dzięki któremu możecie za damo i łatwo stworzyć ciekawe i bardzo estetyczne 30 -sekundowe filmiki. Polecam.

czwartek, 19 maja 2016

Co czytasz?

Starsi nie czytają, ale młodzież - owszem. 
Nasza akcja Czytamy kolorami jest tego najlepszym dowodem.
I choć planujemy prowadzić ją również po wakacjach, to niestety niektórzy uczniowie właśnie kończą z nią swą przygodę... coraz częściej myślimy o pożegnaniu z Trzecioklasistami.
Poprosiłam, by pozostawili mi po sobie niecodzienną pamiątkę.

Raz jeszcze zapytałam: Co czytasz? Pokaż mi swoją ulubioną lekturę.


Ale to nie miała być zupełnie dowolna książka... bo przecież ważna jest okładka. 
Tym razem nie najważniejszy był jej kolor, ale to co przedstawiała.
Poprosiłam, by na okładce była postać, w którą później wcielą się uczniowie - to zadanie wcale nie było łatwe (trzeba było spełnić kilka warunków jednocześnie).

Byłam pewna, że Trzecioklasiści podejmą wyzwanie... bo jeśli nie oni, to kto :)
Pojawiły się biografie, powieści przygodowe, kryminały, fantastyka i oczywiście coś obyczajowego.

Najpierw wszystkie książki został zaprezentowane na forum klasy. Uczniowie uzasadniali swoje wybory, polecali lektury.


A potem przyszedł czas na tworzenie "żywych okładek".
Znalazły się konieczne rekwizyty, stroje. Dziewczęta zajęły się charakteryzacją postaci.
Było mnóstwo emocji, nieco rozgardiaszu i chwile, które (mam nadzieję) na długo zapadną w pamięci. 
Kiedy wszystko było gotowe, do pracy przystąpili klasowi fotografowie - "żywe okładki" zostały zamknięte w kadrze obiektywu.


By pamiątkowe zdjęcia stały się okładkami, uczniowie dokonali ich graficznej obróbki.
W praktyce wykorzystali umiejętności, jakie zdobyli na innych przedmiotach.
Efekty pracy zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie.



Teraz wystarczy tylko stworzyć pamiątkowy album :)


sobota, 14 maja 2016

Opowiadanie inne niż wszystkie

Praca z polonistycznym dominem pokazała, jaką wiedzę posiedli uczniowie (zob.tutaj i tutaj).

Kolejna lekcja związana była przede wszystkim z twórczym działaniem uczniów, z obserwowaniem, czy w praktyce potrafią oni korzystać z teoretycznych wiadomości, na ile zrozumieli pojęcia, o których tyle mówiliśmy.

Zadanie brzmiało:
Zredaguj opowiadanie, które będzie miało cechy hybrydy gatunkowej, w którym użyjesz co najmniej 10 pojęć z polonistycznego domina, przypisując im zupełnie nowe, niezwiązane z dotychczasowym znaczenie.


Szybko okazało się, że to wcale nie jest łatwe polecenie...
  • bo myślimy bardzo schematycznie,
  • bo nasz mózg tak mocno koduje pewne pojęcia, że nie sposób od nich uciec,
  • bo trzeba zacząć myśleć nieco na opak.

I znów (tym razem na zakończenie całego cyklu zajęć) burza mózgów...
  • czym może być inwokacja?... miara długości, nazwa kobiecej sukienki...
  • czy fraszki to tylko gatunek literacki?... a może złowrogie istoty lub narzędzie domowego użytku...
  • a średniówka?... czy przypadkiem to nie smutna księżniczka...

W końcu uczniowie porzucili schematy i zaczęli tworzyć... a to naprawdę potrafią :)
Opowiadania są niezwykłe. Trzeba tylko dopracować oprawę graficzną (strona storybird) i będą wspaniałe.
Z pewnością w niedługim czasie pojawią się na Facebooku.





Układamy domino cz. II

Kiedy poznaliśmy własne domina (zob. tutaj), podzieliłam klasę na grupy. Każdej z nich przydzieliłam dwa zestawy kartoników, które należało ze sobą połączyć w ten sposób, by stanowiły logiczną całość... a to wcale nie było takie proste.


Uczniowie kojarzyli hasła, przypominali sobie definicje, wspominali literackich bohaterów, tytuły dzieł i ich autorów, zestawiali ze sobą motywy, kategorie literackie.

Kiedy wydawało się, że wszystkie układanki są gotowe, zamieniłam grupy przy stolikach... i szybko stało się jasne, że to co pierwsza grupa uznała za poprawne zestawienie, kolejna uważa za błędne. Oczywiście każdą zmianę w dominie należało uzasadnić.

Mogłam kolejny raz przekonać się, jaką wiedzę mają uczniowie, a oni sami chyba nie zdawali sobie sprawy, że właśnie uczestniczą w sprawdzianie... głośno przedstawiali swoje racje, popierali stanowisko kolegi z grupy, odrzucali niewłaściwe skojarzenia.

Na zakończenie tego etapu pracy z dominem, poprosiłam, by w domu uczniowie zredagowali definicje wybranych haseł. Chciałam, aby raz jeszcze zajrzeli do słowników, by wyszukali konkretne informacje, by potrafili redagować krótkie peryfrazy haseł.

A wszystko po to, by właściwie wykonać kolejne planowane zadanie.
Sami zobaczcie jakie...


Układamy domino cz. I

Lekcje w klasie III od jakiegoś czasu mają wspólne cele - utrwalanie, systematyzowanie i porządkowanie wiadomości, jakie zdobyli uczniowie podczas pobytu w gimnazjum oraz sprawdzenie stopnia opanowania wymaganych umiejętności.
A wszystko ma być połączone z działaniami jak najmniej szablonowymi.
Właśnie dlatego zaproponowałam trzecioklasistom cykl lekcji z polonistycznym dominem.


Najpierw była ogromna burza... burza mózgów i gromadzenie pojęć, które kojarzą się z edukacją polonistyczną w gimnazjum. Zebraliśmy kilkadziesiąt nazw i terminów... w każdym zeszycie około 30 - 40 haseł.
Okazało się, że uczniowie pamiętają wiele, w tym powiedzonka i przejęzyczenia nauczyciela - bo i takie hasła się pojawiły w zapiskach.
Następnie poprosiłam uczniów, by przenieśli swoje notatki na niewielkie tekturowe kartoniki, przy czym hasła należało tak rozmieścić, by kartoniki można potem ułożyć niczym domino.

W ten sposób powstały bardzo indywidualne, osobiste gry...
  • niektóre składały się przede wszystkim z pojęć związanych z teorią literatury (nazwy rodzajów i gatunków literackich, nazwy środków stylistycznych), 
  • inne skupiały się na wydarzeniach, jakie łączyły się z lekcjami (przygotowanie scenek teatralnych, wyjazdy do teatru, wyjścia do kina, lekcje z blogiem w tle),
  • a jeszcze inne wskazywały na cechy zajęć (nowe, nieznane, kreatywnie).
I właśnie w tym momencie pomyślałam sobie, że mam świetne narzędzie ewaluacyjne. Bo przecież uczniowie pisali o tym, co szczególnie zapadło im w pamięć. Wspominali pojęcia, rzeczy, sytuacje które albo ich zaskoczyły, albo bardzo polubili, albo tak często o nich mówiliśmy, że nie sposób ich zapomnieć. Zdałam sobie również sprawę z tego, że dla niektórych uczniów część zadań wcale nie była łatwym wyzwaniem i właśnie dlatego takie a nie inne hasła pojawiły się w ich dominach.

Wszystko to było dla mnie niezwykle ważną informacją zwrotną.

Teraz przyszła kolej na działanie... 

A o tym w kolejnych postach (tutaj i tutaj). Zapraszam :)

wtorek, 10 maja 2016

Z życia biblioteki

Przeżywamy kolejny już raz Tydzień Bibliotek.


Myślę, że to dobra okazja, by podsumować to, co w ostatnich miesiącach działo się w naszej szkolnej bibliotece albo było objęte "bibliotecznym patronatem". I nie chciałabym pisać tylko o tym, że:
  • czytamy i promujemy czytanie,
  • organizujemy książkowe wymiany,
  • tworzymy plakaty w oparciu o literackie dzieła,
  • bierzemy udział w literackich i recytatorskich konkursach,
  • wydajemy szkolne gazetki,
  • redagujemy książki,

ale przede wszystkim pokazać, że biblioteka naprawdę inspiruje do podejmowania różnorakich działań, które wspaniale rozwijają młodego człowieka. Bo przecież współczesna szkolna biblioteka to małe centrum kulturalne przygotowujące do życia w społeczeństwie, do życia twórczego, kreatywnego, a bibliotekarz to przewodnik po świecie wiedzy i kultury. A kiedy jeszcze bibliotekarz jednocześnie jest nauczycielem ojczystego języka, naprawdę może wiele...

***pokazuje, jak wyjątkowa jest okolica, w której mieszkamy; uczy dostrzegać walory małej ojczyzny, by potem stworzyć piękny i niepowtarzalny fotograficzny padlet.


**kształtuje wrażliwość na piękno muzyki klasycznej i organizuje wyjazdy do opery czy też wyjście na lokalne uroczyste koncerty (klik).


**wskazuje filmy, które warto zobaczyć, bo poruszają ważne tematy, bo są adaptacjami dzieł literackich, bo ich twórcy to legendy dużego i małego ekranu... a na ich podstawie można stworzyć na przykład własny scenariusz szkolnej inscenizacji (klik).


**pamięta o ważnych rocznicach, o uroczystościach szkolnych, rodzinnych - świeckich i kościelnych, by wspólnie je przeżywać, by uczyć, jak ważna jest tradycja, zwyczaj, aby młody człowiek wiedział, co składa się na narodową tożsamość i ją rozumiał.


rocznice związane z historią Polski;

              Boże Narodzenie;

                                         Wielkanoc;






I tak naprawdę liczy się to, czy chcemy i ile chcemy...
a biblioteka... to uczniowie, bibliotekarz, wychowawcy, rodzice...


czwartek, 5 maja 2016

Dawno, dawno temu...



Maj to miesiąc, w którym zaczynamy powtarzać i utrwalać wiadomości i umiejętności, jakie zdobywali uczniowie w ciągu całego roku szkolnego.

W klasie I rozpoczęliśmy ten czas od przypomnienia sobie treści naszych lektur i ich bohaterów .

Działania zostały podzielone na kilka etapów.

Najpierw poprosiłam uczniów, by w domu przygotowali kostki (typu SC), na których ściankach będą widniały cytaty z poznanych w czasie lekcji książek. Aby właściwie przygotować tę pracę, uczniowie musieli raz jeszcze zajrzeć do lektur lub notatek, przypomnieć sobie, które słowa już wcześniej wzbudzały nasze zainteresowanie, kto je wypowiedział, w jakich okolicznościach.

Następnie, już w czasie lekcji, odkrywaliśmy wspólnie tytuły lektur, z których pochodzą zapisane na kostce zdania. Nie wszystko zawsze było jasne... uczniowie musieli kojarzyć słowa z tematyką lektury, rozpoznawać styl wypowiedzi, łączyć elementy charakterystyczne dla danej epoki literackiej ze wskazówkami pojawiającymi się w cytacie.

Kiedy już poznaliśmy źródło wszystkich cytatów... otworzyłam pudełko z kartami Dixit. 
Każdy uczeń wylosował jedną kartę, a następnie odkrywała jej znaczenia.



Teraz przyszła pora na zadanie finałowe - 
uczniowie, podzieleni na grupy, mieli stworzyć opowiadanie, których fabułę wyznaczały zarówno wylosowane karty (określały miejsce, czas, przygodę) jak i rzucona kostka (wskazywała na główne postacie, ich sposób zachowania się, życiowe doświadczenia).

To nie było łatwe... burza mózgów w grupach, wybór tematu wiodącego i praca ruszyła...
... z Chaosu wyłoniła się asteroida B-612;
... Uranos podjął walkę z Małym Księciem;
... Oskar musiał zmagać się nie tylko z chorobą, ale też z okrutnymi meduzami w królestwie Posejdona;
... przyjaźń Małego Księcia i Oskara sprawdziła się podczas podróży w nieznane;
... Julia nie mogła doczekać się swego Romea i gdyby nie pomoc Zbyszka wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej;

Z wielką przyjemnością dostrzegam, że tak prowadzone zajęcia aktywizują wszystkich uczniów w klasie, praca w grupie wspaniale mobilizuje do wysiłku intelektualnego i odkrywania pokładów kreatywności... a przecież właśnie o to chodzi :)


niedziela, 1 maja 2016

Majowa historia


Rozpoczął się jeden z najpiękniejszych miesięcy w roku...


"Na skwerach winem pachnie i kwiatem bzu,
Ptaki wariują świtem, budzą ze snu.
Burzy się w żyłach krew!

Maj! Młody maj!
Gdy kasztany kwitną.
Kocham ten kraj!"




Trwa długi weekend...
Odpoczywamy...

A ja - przetestowałam nową dla mnie aplikację Storybird (umożliwia ona tworzenie własnych e-książeczek z pięknymi ilustracjami)  i stworzyłam picture booka z majową historią w tle...

Inspiracją stał się dla mnie utwór wykonywany na początku lat '80 ubiegłego wieku przez Mieczysława Fogga Piosenka o maju i róży.








A aplikacją jestem zachwycona... 
jest ona bardzo prosta w obsłudze (zobacz tutaj);
daje niezwykle wiele możliwości wykorzystania w czasie lekcji i podczas zajęć pozalekcyjnych;
umożliwia bogacenia zasobu słownikowego uczniów (nie tylko w języku polskim ale również angielskim);
pobudza wyobraźnię;
rozwija kreatywne myślenie;

Z pewnością sięgnę po Storybird jeszcze niejeden raz.