Za nami Dzień Kropki.
Cóż to za święto? - może ktoś zapyta.
A ktoś inny burknie - Normalnych lekcji nie chce się prowadzić... Jakieś święta w kropki wymyślają...
A ja zapytam: Cóż to znaczy "normalna" lekcja?
- Czy kształcenie umiejętność bycia kreatywnym nie jest pożądane we współczesnym świecie?
- Czy praca w zespole nie rozwija młodego człowieka?
- Czy pokazywanie swych talentów, mocnych stron charakteru, osobowości nie wpływa na wzrost uczniowskiej samooceny?
Dzień Kropki znany jest w Polsce już kilka lat. Nasza gimnazjalna społeczność włączyła się w jego świętowanie pierwszy raz.
Przygotowania rozpoczęły się jeszcze w wakacje. Poprosiłam koleżanki - wychowawczynie klas, by pomogły mi w zorganizowaniu i przeprowadzeniu tego wyjątkowego dnia. Stworzyłyśmy interdyscyplinarny zestaw zadań dla uczniów. Połączyłyśmy treści z języka polskiego, matematyki i zajęć technicznych; nie mogłyśmy - chociażby ze względu na postać małej Vashti - pominąć języka angielskiego i plastyki. Włączyłyśmy do zabawy element rywalizacji - szukałyśmy zespołu, który okaże się najbardziej twórczy i zaskoczy nas swymi pomysłami.
Nasze radosne spotkanie rozpoczęło się od wspólnego obejrzenia angielskojęzycznej wersji filmu o kropce oraz krótkiego wyjaśnienia idei dnia.
Następnie każdy uczeń kreował własną KROPKĘ - bo skoro kropka jest tak ważna, to dlaczego moja nie może być tą wyjątkową - wyobraźnia zaczęła działać.
A potem - podzieleni na grupy - uczniowie przystąpili do rozwiązywania zadań:
- Z kropkami liczone, czyli gdzie widzisz kropkę, ile kropek jest na obrazie?
- Od kropki do kropki w kreatywnych cytatach, czyli rozsypanka wyrazowa.
- Dot - bliźniaczka kropki - tworzenie poprawnego interpunkcyjnie tekstu w języku angielskim.
- Kropka kolorowa, czyli co widzę - w tym malowanie mandali z kół.
- Kółka na talerzu - pomysłowo podane "okrągłe" pyszności.
- Świat z kropek i kropeczek stworzony - prezentowanie prac grupy, tworzenie pokazowej tablicy.
Kilkadziesiąt minut bycia razem stało się prawdziwą przyjemnością dla wszystkich uczniów. Nikt nie oburzał się, że własnie w taki sposób rozwija swoje umiejętności.
Uczniowie intuicyjnie wybierali dla siebie zadania, które sprawiały im radość, w których czuli się pewnie i mogli pokazać swój talent. Miło było również patrzeć, jak wspierali się we wspólnych działaniach, gdyż na wykonanie poleceń mieli określony czas. I nawet uczniowie klasy I, którzy znają się zaledwie od dwóch tygodni, wspaniale poradzili sobie z postawionymi przed nimi wyzwaniami.
Okazało się, że najwięcej emocji wywołało tworzenie prezentacji grup oraz przygotowywanie Kropek na talerzu; wyobraźnia i talent naprawdę zadziałały - mała, brązowa kukurydziana chrupka stała się kretem, którego "widział" każdy uczeń, a kilka połączonych ze sobą wykałaczką winogron okazało się być różową świnką.
Kiedy przyszła pora na podsumowanie - usłyszeliśmy:
to było świetne...
nasza wyobraźnia pokazała, co potrafi...
zobaczyliśmy, że każdy z nas, coś umie...
tak, wiemy, że jesteśmy twórczy...
każdy z nas jest wartościowy, ale w grupie także tkwi nasza siła...
I właśnie dla takich słów Dzień Kropki warto popularyzować również wśród młodzieży.
Bardzo ciekawe wnioski.Prawdziwe. Podziwiam rozmach działań.
OdpowiedzUsuńNa wiele wspólnych działań możemy sobie pozwolić ze względu na kameralność naszej szkoły :) choć pracy zawsze jest dużo, jeśli projekt ma być dobrze poprowadzony.
Usuń