Powstały dwa lata temu. Zaklejone, zebrałam i schowałam tak, by nie kusiły. Czas płynął, a ja naprawdę zapomniałam, na którą półkę powędrowały. Przypomniała mi o nich ankieta na koniec roku, w której jedno z pytań brzmiało: Którą lekcję szczególnie zapamiętałeś? To właśnie wtedy pojawiła się odpowiedź: Listy, jakie pisaliśmy sami do siebie, kiedy przekroczyliśmy próg gimnazjum, a które otworzymy, gdy będziemy opuszczać mury tej szkoły. Zaczęłam przeszukiwać szafki. Są! Odetchnęłam z ulgą...
Jak napisać do siebie? Czego chcę w przyszłości?
Jakie cele sobie stawiam? Czego pragnę?
O czym marzę? Jakie będzie moje życie za trzy lata?
Te pytania i mnóstwo innych pojawiło się wówczas na lekcji...
Pamiętam wypieki na twarzach uczniów i chwile zamyślenia. Bo przecież trzy lata w życiu nastolatka to jedna wielka niewiadoma. Była cisza i skupienie.
Listy pozostaną u mnie jeszcze kilka miesięcy. Sama jestem ciekawa, co przyniosą... na ile uczniowie przewidzieli swoją przyszłość, jakie wnioski pojawią się po przeczytaniu listów na jednej z końcowych lekcji...
Jedno jest pewne - to będzie niezapomniana podróż w czasie.
Super pomysł! Ma Pani piękny talent <3. Życzę, żeby nigdy nie straciła Pani ochoty i radości z bycia nauczycielem. Żałuję, że moi synowie nie spotkali takiego pedagoga na swojej szkolnej drodze. Dużo siły!
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa :)
Usuń