sobota, 27 lutego 2016

Skarbiec dziejów


 plan


To muzeum planowałam zobaczyć już od jakiegoś czasu. Słyszałam o nim same pochlebne opinie i chciałam je osobiście zweryfikować. Zawsze jednak „coś” stawało na drodze. Tym razem zarezerwowałam kilka godzin i... udało się :)

Interaktywna wystawa Śladami europejskiej tożsamości Krakowa, którą można oglądać od 2010 roku, jest rzeczywiście wspaniała. Mieści się kilka metrów pod ziemią pomiędzy Sukiennicami a Kościołem Mariackim. 

Zaskakuje od samego wejścia, gdyż wita zwiedzających kurtyną pary, na której wyświetlana jest scena ze średniowiecznego Krakowa.
Dosłownie 5 kroków dalej wchodzimy w kałużę, której nie widać, jednak stąpając po powierzchni podłogi, zauważamy, jak rozchodzą się wodne fale. 
Kiedy zajrzymy do pierwszego zaułka, nieco zbaczając z głównej trasy, wychodzi do nas średniowieczny porządkowy z Rynku i krzyczy na nas: pyta, co tu robimy... mówi, że mamy się stąd wynosić, bo on zrobi z nami porządek.
A potem jest jeszcze ciekawiej, gdyż zwiedzaniu towarzyszą m.in. odgłosy gwaru transakcji handlowych, jakie miały miejsce na Rynku, możemy zważyć się na wadze, na której ważono sukno, podejść do ciekawych makiet, dotykowych ekranów, hologramów, zajrzeć do chat, warsztatów, które mieściły się w pobliżu grodu, zobaczyć - jedyny w Europie - bochen ołowiu, ważący niemal 700 kg czy też zachowane fragmenty brukowanych ciągów komunikacyjnych. 
Współczesna technologia pozwala nam poczuć atmosferę panującą w średniowiecznym mieście.

...to waga Pani Kowalskiej - kalkulator miar pokazał, że jest ona naprawdę wiarygodna...

Dla najmłodszych zwiedzających przygotowany jest specjalny pokój zabaw, w którym również można obejrzeć mechaniczny teatrzyk Legenda o dawnym Krakowie... oczywiście nie odmówiłam sobie tej przyjemności. Teatrzyk był bardzo ciekawy, choć nieco żałowałam, bo nie pojawił się w nim Szewczyk tylko osobiście Krak pokonał smoka.
A wychodząc, spotykamy polskich władców, którzy się nam kłaniają, uśmiechają albo podejrzliwie przyglądają.

...tutaj zerka na nas królowa Jadwiga, wydaje się być zadowolona z odwiedzin...

I jeszcze tylko pozostaje wybić sobie pamiątkową monetę... i wizytę w Podziemiach Rynku można uznać za udaną.

...sama się nie odważyłam... monetę mam dzięki Synowi...

Polecam gorąco :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz