Mamy w gimnazjum taką niepisaną umowę, że do każdego dramatu, jaki omawiamy w klasie, przygotowujemy własne inscenizacje.
Tradycją stało się już wystawiania Dziadów (cz. II), na które zapraszani są rodzice uczniów, spotkanie z bohaterami Zemsty czy też Skąpca. Oczywiście nie może zabraknąć scenek z Balladyny czy też z Romea i Julii.
(Zawsze najwięcej trudności jest z pierwszakami, później praca przebiega dużo łatwiej i sprawniej.)
Dziś z klasą II bawiliśmy w domu Harpagona - pojawił się gospodarz, jego dzieci i służba... oraz pieniądze.
A na koniec ocena - uczniowie sami wyrażają swoje opinie, oceniają wkład pracy poszczególnych osób w przedstawioną scenkę, pojawia się też samoocena.
Praca tą metodą od lat przynosi pożądane efekty - uczniowie zapamiętują postacie, wydarzenia, język dramatu, łatwiej umieszczają twórcę w określonym kontekście literacko - historycznym ...
... a przecież o to własnie chodzi... uczymy się i bawimy;)
Moi uczniowie realizują podobne zadanie, tylko "na spontana". Przynosząc bibułę i szmatki nie wiedzą, że całą lekcję będą "ubierać" swojego aktora lub aktorów, a potem prezentować go w scence, w której (ich zdaniem) ujawnia się najpełniej jego charakter. Super zabawa, mnóstwo śmiechu.
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł, myślę, że moi gimnazjaliści też by się świetnie bawili.
Usuń