Kiedy poznaliśmy własne domina (zob. tutaj), podzieliłam klasę na grupy. Każdej z nich przydzieliłam dwa zestawy kartoników, które należało ze sobą połączyć w ten sposób, by stanowiły logiczną całość... a to wcale nie było takie proste.
Uczniowie kojarzyli hasła, przypominali sobie definicje, wspominali literackich bohaterów, tytuły dzieł i ich autorów, zestawiali ze sobą motywy, kategorie literackie.
Kiedy wydawało się, że wszystkie układanki są gotowe, zamieniłam grupy przy stolikach... i szybko stało się jasne, że to co pierwsza grupa uznała za poprawne zestawienie, kolejna uważa za błędne. Oczywiście każdą zmianę w dominie należało uzasadnić.
Mogłam kolejny raz przekonać się, jaką wiedzę mają uczniowie, a oni sami chyba nie zdawali sobie sprawy, że właśnie uczestniczą w sprawdzianie... głośno przedstawiali swoje racje, popierali stanowisko kolegi z grupy, odrzucali niewłaściwe skojarzenia.
Na zakończenie tego etapu pracy z dominem, poprosiłam, by w domu uczniowie zredagowali definicje wybranych haseł. Chciałam, aby raz jeszcze zajrzeli do słowników, by wyszukali konkretne informacje, by potrafili redagować krótkie peryfrazy haseł.
A wszystko po to, by właściwie wykonać kolejne planowane zadanie.
Sami zobaczcie jakie...
Sami zobaczcie jakie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz